piątek, 21 września 2012
Rozdział 1
A więc dodaję 1 rozdział :D Mam nadzieję że się spodoba. Tak dla przypomnienia, pisane z perspektywy Niallera :P Proszę komentujcie i wgl mówcie co wam się nie podoba, to postaram się poprawić ^^ No, to chyba tyle. Następny rozdział postaram się dodać w przyszłym tygodniu :* Enjoy
______________________________________
- Dzisiaj o 15 u mnie - z zamyślenia wyrwał mnie mój przyjaciel
- Hm? - zapytałem zdezorientowany, podnosząc głowę znad ławki szkolnej.
- Chcemy z chłopakami uczcić koniec szkoły, no! Wiesz o co chodzi... - mówił bardzo cicho, mając nadzieję, że nauczycielka tego nie zauważy.
- Niall! Liam! Z łaski swojej dajcie mi prowadzić lekcję i skończcie te rozmowy- nic nie umknie jej uwadze. Stara jędza.
- Przepraszam, już wicej nie będę - powiedziałem z udawaną skruchą. Oczywicie tak właściwie pomyślałem " spadaj na bambus banany prostować głupia babo " , ale zachowałem to dla siebie.
Lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Siedziałem znużony, wsparty na łokciu obserwując wskazwki zegara, które sprawiały wrażenie, jakby wcale się nie poruszały. Myślami byłem już na wakacjach. Imprezy, dziewczyny, szalone pomysły moich przyjaciół... W to lato mam ochotę wyszaleć się na maxa. Mam ochotę najebać się do nieprzytomności, spróbować rzeczy, których nigdy bym się nawet nie odważył zrobić, wyrwać co najmniej z 10 gorących lasek i z każdą z osobna spędzić noc, zrobić pod nieobecność rodziców wielki melanż i wiele wiele innych. Przeniosłem swój wzrok na żywo gestykulującą kobietę, która zapewne tłumaczyła czego nie powinniśmy robić w wakacje... Nie wiem po co się tak produkuje, skoro i tak nikt jej nie słucha.
- 10, 9, 8, 7 ... - usłyszałem ciche odliczanie moich przyjaciół - 6, 5, 4, 3, 2, WOLNOŚĆ!! - w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka. Wszyscy zerwali się z ławek i rzucili w stronę wyjścia.
- No to do 15 - rzucił na odchodne Zayn. Wyszedłem na korytarz szkolny, który z minuty na minutę pustoszał coraz bardziej. Nigdzie się nie śpieszyłem. Oddychałem głęboko pozwalając, aby zapach gumy i płynu do mycia podłogi wypełnił moje nozdrza. Podszedłem do mojej szafki i przejechałem spoconymi palcami po zdrapanym lakierze. Była już dość zniszczona, ale przypominała mi o tych cudownych chwilach spędzonych razem z moimi przyjaciółmi. Obklejona różnymi naklejkami, które wyciągaliśmy z paczek po chipsach i croissantach budziła we mnie sentyment. Wyjąłem z niej wszystkie książki, ściągi, różnego rodzaju sprzęty elektroniczne, nasze wspólne zdjęcia, które robiliśmy sobie na przerwach i różne inne dziwne rzeczy. Ostatni raz omiotłem koryarz wzrokiem, po czym pewnym krokiem ruszyłem w stronę wyjścia. Pogoda była idealna. Świeciło słońce, wiał lekki, orzeźwiający wiaterek, a w powietrzu było czuć wakacyjny klimat. Droga do domu minęła mi bardzo szybko. Z uśmiechem na twarzy przekroczyłem próg mieszkania. Rzuciłem torbę w kąt i rozłożyłem się na kanapie.
- Nie mam najmniejszego zamiaru wstawać, więc proszę mnie nie budzić - wymruczałem w poduszkę
- Kochanie, myślałam że mi pomożesz... Mam tak dużo pracy - usłyszałem nad sobą głos mamy. Głośno jęknąłem.
- Maaamooo... - podniosłem na nią wzrok - No to co mam zrobić? - zapytałem zrezygnowany
- Trzeba zrobić pranie, skosić trawę i posprzątać cały dom przed wyjazdem.
- Przed jakim wyjazdem? - zapytałem trochę zdezorientowany
- To miała być niespodzianka, ale stwierdziłam, że przecież nie można przekładać wszystkiego na ostatnią chwilę... A więc jedziemy w te wakacje do Francjii. Wiem, że zawsze chciałeś tam pojechać - powiedziała wyraźnie podekscytowana.
- Co?! Super. Zajebiście. - powiedziałem i zdenerwowany pobiegłem w stronę swojego pokoju. Nie mam zamiaru nigdzie z nimi jechać. To miały być tylko NASZE wakacje. Moje i mojej paczki. Mieliśmy spędzić je na imprezowaniu i wspólnych wypadach, a nie na zwiedzaniu Paryża z rodzinką. Wszytkie moje plany poszły się jebać. Jak najgłośniej tylko potrafiłem zatrzasnąłem za sobą drzwi.
- Niall ! - usłyszałem wołanie mamy - Co to miało znaczyć?! Chodź tu natychmiast ! - miałem ją gdzieś. Co roku jedziemy z rodzicami na jakieś głupie wakacje. Co roku wlokę się tylko po tych jebanych zabytkach. Miałem tego serdecznie dość. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła 15. Wyszedłem z pokoju i ignorując rodziców ruszyłem w stronę drzwi frontowych.
- Gdzie się wybierasz? - usłyszałem pretensjonalny głos taty
- Idę do Liama.
- No nie wiem, czy Cię puszczę. Miałeś skosić trawę...
- Nie pytałem nikogo o zgodę - odpowiedziałem oschle, po czym wcisnąłem na nogi czerwone vansy i nie odwracając się za siebie wyszedłem z domu. Nie obchodziło mnie, że mam przejebane za swoje zachowanie. Nic mnie nie obchodziło. W 15 minut znalazłem się pod domem mojego przyjaciela.
- Niall ! - usłyszałem ciepły głos dochodzący zza moich pleców. Odwróciłem się gwałtownie. Zayn stał zaraz przy mnie wpatrując się we mnie roześmianymi oczyma.
- Przestraszyłeś mnie ! - zaśmiałem się uderzając chłopaka w ramię. Razem weszliśmy do mieszkania Li. W środku panował chaos. Wszędzie latały pióra i było słychać tłumione krzyki Harrego.
- Zostaw mnie ! Aaaa!
- Błagaj o litość ! - stanąłem w progu salonu i tępo spojrzałem na Harrego i Louisa
- Co wy odpierdalacie? - spytałem mierząc Lou, który usiłował " udusić " Hazzę poduszką.
- No wreszcie jesteście ! - z kuchni wyłonił się Liam rzucając nam schłodzone piwo. Tego było mi trzeba. Usiadłem na podłodze i zamoczyłem usta w zimnym napoju. Dwójka przyjaciół nieco się uspokoiła.
- A więc - zaczął Liam uroczystym tonem - zebraliśmy się dziś tutaj, po to by rozpocząć nasze wspólne, z pewnością zajebiste wakacje !!!
- Taaaaaaak ! - krzyknął Zayn
- Tylko, że jest jedna sprawa - przerwałem - Moi rodzice znów chcą zabrać mnie na urlop.
- Jaaaaaaaa - jeknął Harry - a nie możesz wyprosić żeby ci pozwolili zostać?
- No co ty. Nie zgodzą się.
- Nie puścimy Cię nigdzie. MUSISZ coś zrobić - stwierdził Zayn - Ale teraz nie zawracajmy sobie tym głowy... Musimy ustalić kilka mega ważnych rzeczy. A więc : kiedy pierwsza impreza?
- Dzisiaj ! - krzyknął Hazza
- Ok. - uśmiechnął się mulat
- Ogarnijcie się ! - zaśmiał się Liam. Żadnych imprez zanim moi rodzice nie wyjadą. Wiecie, muszę przez te trzy dni być przykładnym dzieckiem, żeby nabrali zaufania i nie bali się zostawić mi kluczy od mieszkania ...
- Przecież Ty jesteś przykładnym dzieckiem - stwierdził Lou
- A tak wgl, poznałem dzisiaj taką sexowną blondynę... - wtrącił Harry totalnie z innej beczki
- Kogo, Nialla? - wybuchnął śmiechem Zayn, na co lokaty zmierzył go wzrokiem.
- Nazywa się Katie. I nie jest facetem.
- A pozatym ja z Hazzą nie znamy się od dziś... - wtrąciłem
- Oj tam doobra... musicie zawsze wszystko popsuć. Chociaż z tym sexownym trafiłem - Patrzeliśmy się na niego tępym wzrokiem.
- Coś ci nie wyszło Zayn... - skwitował Liam. Wszyscy wybuchnęliśmy szczerym śmiechem. Przez resztę wieczoru żartowaliśmy sobie i snuliśmy plany na te wakacje... Zapowiada się ciekawie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział;) Cieszę się, że założyłaś nowego bloga
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
Pozdrawiam:)
Nicee ;D
OdpowiedzUsuńMuszę Ci pow że ten rozdział to zapowiedź zajebistegoo bloga ;)
Piszaaj dalej ja już czekam na następny :)
Mój tt : @Na_Karrola
Świetny rozdział. Czekam na 2 . ; )
OdpowiedzUsuńNo nie powiem taki Niall jest cholernie seksowny ;D Dobra czytam dalej
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada