sobota, 29 września 2012

Rozdział 2


Siema :D Dodaję rozdział 2 <3 Dzięki za wcześniejsze komentarze, mam nadzieję, że pod tym rozdziałem też się jakieś pojawią :P Następny rozdział dodam pewnie za tydzień :* Mam nadzieję że wam się spodoba :D 

_____________________________________



Przez całą resztę dzisiejszego wieczoru totalnie zlewałem rodziców. Było mi trochę wstyd po tym jak potraktowałem mamę, no ale cóż. 
Oni również zrobili mi przykrość. Od kiedy tylko wróciłem od Liama rozmyślałem nad tym co zrobić by nie pojechać na urlop z rodzicami. 
Chyba najlepszym wyjściem byłoby po prostu porozmawiać z mamą. Myślę, że mnie zrozumie. Mimo wszystko. Głęboko odetchnąłem i podniosłem się z kanapy. Już chciałem siadać do laptopa gdy nagle zaburczało mi w brzuchu. Zmieniłem więc swój kierunek w stronę drzwi. Szedłem na palcach, by nie zwracać na siebie uwagi rodziców. Na szczęście udało mi się przemknąć przez salon niezauważalnie. Stanąłem przed lodówką i zlustrowałem ją wzrokiem. Kiełbasa, mleko, ser, ciasto z przed wczoraj, masło, do połowy zjedzona galaretka, musztarda i majonez. Jednym słowem : pustka. Sięgnąłem w stronę szafki na prawo by wyjąć z niej chleb i zrobić sobie kanapkę. 
- Niall? - usłyszałem miękki i opiekuńczy głos mojej matki. Nie odezwałem się ani słowem. Nawet nie odwróciłem się w jej stronę, tylko stałem wciąż i tępo spoglądałem się na kromkę chleba którą trzymałem w ręce. Podeszła bliżej i objęła mnie ramieniem. 
- Synku, wiem że źle zrobiłam, że Ci wcześniej o tym nie powiedziałam. Wiem, że mogłeś już sobie zaplanować te wakacje, ale...
- Tak mamo. Właśnie tak było. I nie chodzi wcale o to że mi za późno powiedziałaś. Chodzi o to że ja po prostu nie chcę z wami jechać - przerwałem jej w pół słowa, od razu idąc na głęboką wodę. Moja mama wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem. 
- Jak to nie chcesz ? Nie rozumiem, zawsze lubiłeś nasze wspólne wakacje ... 
- Ale to wszystko się zmieniło, mamo. Jestem coraz starszy, mam własnych przyjaciół, z którymi chciałem spędzać czas. A my ZAWSZE jeździmy razem na wakacje. I nawet nie mam okazji się z nimi spotkać. W tym roku chcieliśmy z chłopakami spotykać się naprawdę często, mieliśmy już nawet ustalone kilka wypadów. A wy wszystko zniszczyliście tym waszym wyjazdem do Francji. - uciekłem wzrokiem, by nie widzieć jej reakcji. Naprawdę bolało mnie, że musiałem jej to powiedzieć. Bolało mnie, że tak ją zraniłem. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do kuchni.
- Co się dzieje? - spytał oschle tata 
- On ... - zawahała się chwilę - On nie chce z nami jechać na wakacje ... - wykrztusiła wreszcie
- Słucham? Co ty sobie wyobrażasz? Nie dość, że pyskujesz, to jeszcze masz czelność tak po prostu mówić, że nie chcesz jechać? Czy ty w ogóle wiesz, jak długo musieliśmy pracować na te wakacje? Na to by móc spełnić twoje marzenie i pojechać do Francji? Nie chcę nawet słyszeć że nie jedziesz. 
- Może jednak powinniśmy się zastanowić... W końcu powiedzieliśmy mu trochę za późno, a on nie jest już dzieckiem i też ma swoje plany... 
- Jeszcze go bronisz?! Maura, zastanów się. Ten gówniarz od piątej klasy męczył nas że chce do Paryża. To był twój pomysł. To ty się tak upierałaś żeby jechać. Wiec teraz nie chcę nawet słyszeć innej opcji. A Ty idź się lepiej pakuj, bo jutro wyjeżdżamy.
- Jutro?! - zapytałem zdruzgotany - Nie zdążę się spakować w jeden wieczór ! 
- Masz na to całą noc. Lepiej zacznij już teraz. - powiedział oschle po czym wyszedł z pomieszczenia. 
Mama rzuciła mi tylko przepraszające spojrzenie, po czym podążyła za nim. Byłem wściekły. Zapomniałem nawet o tym po co przyszedłem do kuchni. Pobiegłem do swojego pokoju i  rzuciłem się na łóżko. 
- Kurwa jego mać !!! - wykrzyczałem w poduszkę i zacząłem ją okładać pięściami. Gdy już wyładowałem swoją złość usiadłem bezradnie na krawędzi kanapy i spojrzałem na tablicę korkową, która wisiała nad biurkiem. Przyczepiłem do niej zdjęcia, które wyjąłem z szafki szkolnej. Nasze roześmiane twarze, przypominały mi te wszystkie cudowne chwile, które spędziłem ze swoimi przyjaciółmi. 
Po moim policzku spłynęła łza. Wyjąłem z kieszeni telefon komórkowy : ' Harry, tak bardzo was przepraszam. Wszystko zjebałem. Nie mogę z wami zostać. ' Chwilę się zastanowiłem, lecz ostatecznie zdecydowałem się wysłać. Nie czekałem nawet na odpowiedź. Schowałem komórkę z powrotem do kieszeni. Po moim policzku potoczyły się kolejne łzy. Mój oddech stał się przerywany i z trudem łapałem powietrze. Jestem takim debilem. Wszystko zniszczyłem. Już myślałem że będzie tak pięknie. Myślałem że to będą najlepsze wakacje mojego życia. Pociągnąłem nosem po czym przeczesałem palcami moje blond włosy, spod których przeciskały się ciemne kosmyki. Usłyszałem odgłos przychodzącej wiadomości, lecz nie sięgnąłem po telefon. Podniosłem się z kanapy, po czym wolnym krokiem ruszyłem w stronę szafy. Z bólem serca wyciągnąłem z niej dużą, obszerną walizkę i wywlokłem ją na środek pokoju. Zacząłem do niej wrzucać najpotrzebniejsze rzeczy : ubrania, szczoteczkę i inne duperele. Zapakowałem gitarę w pokrowiec i położyłem obok torby. Muszę przecież mieć co robić gdy będę sam gnił w hotelu. Gdy walizka była już zapakowana zapiąłem zamek i usiadłem na niej. Nie wiem czy byłem bardziej wkurzony czy smutny. Podniosłem roztrzęsioną rękę do moich palących policzków. Byłem cały rozpalony, a głowa strasznie mnie bolała. Kolejny sms. Wyjąłem telefon i przez chwilę patrzyłem na wygaszacz ekranu. Zacisnąłem zęby a po moim policzku poleciała kolejna łza. Z całej siły cisnąłem komórką w kąt pokoju. Na dworze się zachmurzyło. Ukryłem twarz w dłoniach i nieświadomie zacząłem szlochać. Ramiona podnosiły się w rytm mojego nierównego oddechu. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. 
- Kochanie? - to mama. Nie odpowiedziałem. Wstałem i wolnym krokiem podszedłem do drzwi. 
- Niall... - W jej głosie było słychać smutek. Chwyciłem za klamkę. Ręka mi drżała, byłem cały rozpalony a po moich policzkach spływały piekące łzy. Już miałem naciskać lecz w ostatnim momencie cofnąłem dłoń. Zamiast tego wyjąłem z kieszeni kluczyk i zamknąłem drzwi. 
- Synku, nie zamykaj ! Porozmawiajmy... Tak mi przykro... - nie słuchałem co mówiła dalej. Skierowałem się w stronę okna i położyłem moje gorące i spocone dłonie na zimnym parapecie. 
Wstrząsnęła mną kolejna fala płaczu. Przymknąłem moje spuchnięte powieki i spróbowałem się wyciszyć. Głęboko odetchnąłem, po czym usiadłem na łóżku. Nie miałem już siły. Położyłem głowę na poduszce i nim się spostrzegłem odpłynąłem w krainę morfeusza. 

piątek, 21 września 2012

Rozdział 1


A więc dodaję 1 rozdział :D Mam nadzieję że się spodoba. Tak dla przypomnienia, pisane z perspektywy Niallera :P Proszę komentujcie i wgl mówcie co wam się nie podoba, to postaram się poprawić ^^ No, to chyba tyle. Następny rozdział postaram się dodać w przyszłym tygodniu :* Enjoy

______________________________________

- Dzisiaj o 15 u mnie - z zamyślenia wyrwał mnie mój przyjaciel
- Hm? - zapytałem zdezorientowany, podnosząc głowę znad ławki szkolnej. 
- Chcemy z chłopakami uczcić koniec szkoły, no! Wiesz o co chodzi... - mówił bardzo cicho, mając nadzieję, że nauczycielka tego nie zauważy. 
- Niall! Liam! Z łaski swojej dajcie mi prowadzić lekcję i skończcie te rozmowy- nic nie umknie jej uwadze. Stara jędza.
- Przepraszam, już wicej nie będę - powiedziałem z udawaną skruchą. Oczywicie tak właściwie pomyślałem  " spadaj na bambus banany prostować głupia babo " , ale zachowałem to dla siebie. 
Lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Siedziałem znużony, wsparty na łokciu obserwując wskazwki zegara, które sprawiały wrażenie, jakby wcale się nie poruszały. Myślami byłem już na wakacjach. Imprezy, dziewczyny, szalone pomysły moich przyjaciół... W to lato mam ochotę wyszaleć się na maxa. Mam ochotę najebać się do nieprzytomności, spróbować rzeczy, których nigdy bym się nawet nie odważył zrobić, wyrwać co najmniej z 10 gorących lasek i z każdą z osobna spędzić noc, zrobić pod nieobecność rodziców wielki melanż i wiele wiele innych. Przeniosłem swój wzrok na żywo gestykulującą kobietę, która zapewne tłumaczyła czego nie powinniśmy robić w wakacje... Nie wiem po co się tak produkuje, skoro i tak nikt jej nie słucha. 
- 10, 9, 8, 7 ... - usłyszałem ciche odliczanie moich przyjaciół - 6, 5, 4, 3, 2, WOLNOŚĆ!! - w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka. Wszyscy zerwali się z ławek i rzucili w stronę wyjścia. 
- No to do 15 - rzucił na odchodne Zayn. Wyszedłem na korytarz szkolny, który z minuty na minutę pustoszał coraz bardziej. Nigdzie się nie śpieszyłem. Oddychałem głęboko pozwalając, aby zapach gumy i płynu do mycia podłogi wypełnił moje nozdrza. Podszedłem do mojej szafki i przejechałem spoconymi palcami po zdrapanym lakierze. Była już dość zniszczona, ale przypominała mi o tych cudownych chwilach spędzonych razem z moimi przyjaciółmi. Obklejona różnymi naklejkami, które wyciągaliśmy z paczek po chipsach i croissantach budziła we mnie sentyment. Wyjąłem z niej wszystkie książki, ściągi, różnego rodzaju sprzęty elektroniczne, nasze wspólne zdjęcia, które robiliśmy sobie na przerwach i różne inne dziwne rzeczy. Ostatni raz omiotłem koryarz wzrokiem, po czym pewnym krokiem ruszyłem w stronę wyjścia. Pogoda była idealna. Świeciło słońce, wiał lekki, orzeźwiający wiaterek, a w powietrzu było czuć wakacyjny klimat. Droga do domu minęła mi bardzo szybko. Z uśmiechem na twarzy przekroczyłem próg mieszkania. Rzuciłem torbę w kąt i rozłożyłem się na kanapie. 
- Nie mam najmniejszego zamiaru wstawać, więc proszę mnie nie budzić - wymruczałem w poduszkę 
- Kochanie, myślałam że mi pomożesz... Mam tak dużo pracy - usłyszałem nad sobą głos mamy. Głośno jęknąłem.
- Maaamooo... - podniosłem na nią wzrok - No to co mam zrobić? - zapytałem zrezygnowany 
- Trzeba zrobić pranie, skosić trawę i posprzątać cały dom przed wyjazdem.
- Przed jakim wyjazdem? - zapytałem trochę zdezorientowany 
- To miała być niespodzianka, ale stwierdziłam, że przecież nie można przekładać wszystkiego na ostatnią chwilę... A więc jedziemy w te wakacje do Francjii. Wiem, że zawsze chciałeś tam pojechać - powiedziała wyraźnie podekscytowana. 
- Co?! Super. Zajebiście. - powiedziałem i zdenerwowany pobiegłem w stronę swojego pokoju. Nie mam zamiaru nigdzie z nimi jechać. To miały być tylko NASZE wakacje. Moje i mojej paczki. Mieliśmy spędzić je na imprezowaniu i wspólnych wypadach, a nie na zwiedzaniu Paryża z rodzinką. Wszytkie moje plany poszły się jebać. Jak najgłośniej tylko potrafiłem zatrzasnąłem za sobą drzwi. 
- Niall ! - usłyszałem wołanie mamy - Co to miało znaczyć?! Chodź tu natychmiast ! - miałem ją gdzieś. Co roku jedziemy z rodzicami na jakieś głupie wakacje. Co roku wlokę się tylko po tych jebanych zabytkach. Miałem tego serdecznie dość. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła 15. Wyszedłem z pokoju i ignorując rodziców ruszyłem w stronę drzwi frontowych. 
- Gdzie się wybierasz? - usłyszałem pretensjonalny głos taty
- Idę do Liama. 
- No nie wiem, czy Cię puszczę. Miałeś skosić trawę... 
- Nie pytałem nikogo o zgodę - odpowiedziałem oschle, po czym wcisnąłem na nogi czerwone vansy i nie odwracając się za siebie wyszedłem z domu. Nie obchodziło mnie, że mam przejebane za swoje zachowanie. Nic mnie nie obchodziło. W 15 minut znalazłem się pod domem mojego przyjaciela. 
- Niall ! - usłyszałem ciepły głos dochodzący zza moich pleców. Odwróciłem się gwałtownie. Zayn stał zaraz przy mnie wpatrując się we mnie roześmianymi oczyma.
- Przestraszyłeś mnie ! - zaśmiałem się uderzając chłopaka w ramię. Razem weszliśmy do mieszkania Li. W środku panował chaos. Wszędzie latały pióra i było słychać tłumione krzyki Harrego.
- Zostaw mnie ! Aaaa! 
- Błagaj o litość ! - stanąłem w progu salonu i tępo spojrzałem na Harrego i Louisa 
- Co wy odpierdalacie? - spytałem mierząc Lou, który usiłował " udusić " Hazzę poduszką. 
- No wreszcie jesteście ! - z kuchni wyłonił się Liam rzucając nam schłodzone piwo. Tego było mi trzeba. Usiadłem na podłodze i zamoczyłem usta w zimnym napoju. Dwójka przyjaciół nieco się uspokoiła. 
- A więc - zaczął Liam uroczystym tonem - zebraliśmy się dziś tutaj, po to by rozpocząć nasze wspólne, z pewnością zajebiste wakacje !!! 
- Taaaaaaak ! - krzyknął Zayn 
- Tylko, że jest jedna sprawa - przerwałem - Moi rodzice znów chcą zabrać mnie na urlop. 
- Jaaaaaaaa - jeknął Harry - a nie możesz wyprosić żeby ci pozwolili zostać? 
- No co ty. Nie zgodzą się. 
- Nie puścimy Cię nigdzie. MUSISZ coś zrobić - stwierdził Zayn - Ale teraz nie zawracajmy sobie tym głowy... Musimy ustalić kilka mega ważnych rzeczy. A więc : kiedy pierwsza impreza? 
- Dzisiaj ! - krzyknął Hazza 
- Ok. - uśmiechnął się mulat 
- Ogarnijcie się ! - zaśmiał się Liam. Żadnych imprez zanim moi rodzice nie wyjadą. Wiecie, muszę przez te trzy dni być przykładnym dzieckiem, żeby nabrali zaufania i nie bali się zostawić mi kluczy od mieszkania ... 
- Przecież Ty jesteś przykładnym dzieckiem - stwierdził Lou 
- A tak wgl, poznałem dzisiaj taką sexowną blondynę... - wtrącił Harry totalnie z innej beczki
- Kogo, Nialla? - wybuchnął śmiechem Zayn, na co lokaty zmierzył go wzrokiem. 
- Nazywa się Katie. I nie jest facetem. 
- A pozatym ja z Hazzą nie znamy się od dziś... - wtrąciłem 
- Oj tam doobra... musicie zawsze wszystko popsuć. Chociaż z tym sexownym trafiłem - Patrzeliśmy się na niego tępym wzrokiem. 
- Coś ci nie wyszło Zayn... - skwitował Liam. Wszyscy wybuchnęliśmy szczerym śmiechem. Przez resztę wieczoru żartowaliśmy sobie i snuliśmy plany na te wakacje... Zapowiada się ciekawie.

Coś na początek

Siema :D Zaczynam pisać opowiadanie o 1D, pisane z perspektywy Nialla, więc jeśli chcecie to zajrzyjcie tu czasem. W przerwach piszę często one shoty, więc jeśli będzie coś ciekawego to też wstawię :P Jeszcze dziś dodam pierwszy rozdział opowiadania tak na zachętę :D Mam nadzieję że wam się spodoba. Zapraszam do komentowania Xxx 

Alex.